Zima, śnieg, chlapa… Chyba większość z nas rezygnuje wtedy z roweru i czeka z utęsknieniem na lepsze warunki pogodowe. Tylko co zrobić w tym czasie z rowerem? Zakonserwujmy go i znajdźmy dla niego miejsce w naszym mieszkaniu lub domu.
Od czego zacząć? Na początek proponował bym, aby porządnie wyczyścić rower. Czyli szmatka do ręki, obok wiadro z letnią wodą i detergentem i myjemy ramę oraz koła. Pamiętajmy o zerknięciu w każdy zakamarek ramy oraz o umyciu wszystkich szprych w kole.
Następnie coś trochę „ambitniejszego”, mianowicie mycie łańcucha i zębatki. Tutaj są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, żeby zdjąć łańcuch, następnie włożyć go do pojemnika z benzyną ekstrakcyjną, wstrząsnąć kilka razy i można wyjąć łańcuch. Druga szkoła zaleca, żeby nie rozkuwać łańcucha, jeżeli nigdy wcześniej go nie zdejmowaliśmy i wyczyścić szczotką lub szmatą nasączoną benzyną ekstrakcyjną. Ja akurat jestem zwolennikiem tej pierwszej metody, daje dużo lepszy efekt – łańcuch jest bardzo dokładnie umyty i nie ma prawa być w nim nawet najmniejszego zabrudzenia.
Po wyczyszczeniu łańcucha pora wziąć się za przednie i tylne zębatki. Dla mnie najlepszym rozwiązaniem jest wyczyszczenie ich szczoteczką nasączoną najlepszym czyścicielem – benzyną ekstrakcyjną 😉 Podobnie jak w przypadku ramy i szprych, cierpliwie czyścimy każdy zakamarek.
Gdy już się uporaliśmy z powyższym, pora na założenie łańcucha i nasmarowanie go porządnym smarem – tylko niech będzie to smar rowerowy (nie WD-40!). Jak po przerwie w sezonie wyjmiemy rower, który był wcześniej nasmarowany WD-40, a my zapomnieliśmy go zmyć, to po wyjęciu roweru czeka nas porządne czyszczenie łańcucha i zębatek!
Kolejna kwestia. Jeżeli mieliśmy maksymalne, dopuszczalne ciśnienie w kołach, to spuśćmy lekko powietrze, żeby opony i dętki nie pracowały i nie rozciągały się niepotrzebnie. WAŻNE! Zostawmy tyle powietrza, żeby koła wyglądały na napompowane, a nie jak „flaczki”, spragnione powietrza 😉
Przerzutki z przodu i z tyłu zostawmy na najmniejszych zębatkach, żeby linki nie były napięte oraz sprężyny pozostały na maksymalnym luzie.
No i ostatnia rzecz – gdzie schować rower na zimę? Wybrane pomieszczenie powinno być suche i w miarę ciepłe, czyli najlepiej w mieszkaniu albo domu (w końcu rower także jest domownikiem). Można pokombinować z powieszeniem roweru na ścianie albo rozmontować go i schować do szafy. Jeżeli jednak w naszym lokum nie mamy tyle miejsca, to wstawmy go do garażu. Ludzie, którzy lubią „ryzyko”, mogą schować swój jednoślad do piwnicy – nie zalecam jednak takiego rozwiązania ze względu na duże ryzyko kradzieży, zwłaszcza w blokach. Jako „ostateczna ostateczność” pozostaje nam balkon. Wtedy polecam owinąć rower folią, żeby nie był aż tak narażony na czynniki atmosferyczne. Jednak w takiej sytuacji najlepiej by było kupić specjalny pokrowiec na rower.
I oby do wiosny!